Zebrano 1,000 podpisów
Do: Szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców
Niech Ania zostanie w Polsce
Ania i jej rodzice uciekli od wojny, która zmusiła tysiące ludzi do opuszczenia swoich domów. Bardzo wiele z tych osób wnioskowało w Polsce o ochronę międzynarodową, lecz ich wnioski spotkały się z odmową. Dla polskich instytucji sytuacja w ogarniętej wojną wschodniej Ukrainie nie jest zagrożeniem dla życia i zdrowia ludności cywilnej. Polska niechętnie przyjmuje osoby szukające schronienia. Jak podaje Urząd do Spraw Cudzoziemców, w pierwszej połowie tego roku na 1300 wniosków tylko 169 osób otrzymało ochronę międzynarodową w Polsce.
Ania i jej najbliżsi znaleźli w Polsce spokój i bezpieczeństwo. Własną pracą oraz przy wsparciu Polek i Polaków zadomowili się w nowym miejscu. Pomóżmy Ani dalej rozwijać jej pasje i talenty w nowym domu - w Polsce.
Ania i jej najbliżsi znaleźli w Polsce spokój i bezpieczeństwo. Własną pracą oraz przy wsparciu Polek i Polaków zadomowili się w nowym miejscu. Pomóżmy Ani dalej rozwijać jej pasje i talenty w nowym domu - w Polsce.
Dlaczego ta sprawa jest ważna?
Ania ma 12 lat i pochodzi z Ługańska w Donbasie. Do Polski przyjechała z mamą w lipcu 2014 roku. Przechodząc pieszo granicę w Medyce, poprosiły o ochronę międzynarodową w Polsce.
W kwietniu 2015 roku Szef Urzędu do spraw Cudzoziemców wydał decyzję o odmowie nadania Ani statusu uchodźcy i udzielenia ochrony uzupełniającej. Jej mama Svitlana odwoływała się od tej decyzji, instytucje pozostały jednak nieugięte. W sierpniu 2015 roku Rada do Spraw Uchodźców utrzymała w mocy decyzję szefa UDSC, skazując tym samym Svitlanę i siedmioletnią wówczas Anię na powrót do Ukrainy, gdzie sytuacja polityczna była niestabilna i mogła zagrażać bezpieczeństwu kobiety i jej córki. Mama Ani zaskarżyła jeszcze decyzje urzędów do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten jednak skargę oddalił.
Svitlana postanowiła zaryzykować i w imię dobra swojego dziecka oraz bezpieczeństwa rodziny, została z córką w Polsce. Są tutaj już szósty rok. Większość życia dziewczynki jest związana z Wrocławiem. Ania chodzi do jednej z wrocławskich szkół, jest dobrą uczennicą i koleżanką. Wspiera inne dzieci, które przyjechały do Polski i tak jak ona muszą odnaleźć się w nowym miejscu. Od kilku lat uczęszcza do szkoły tańca. Z występów w konkursach przynosi dyplomy i medale.
W kwietniu 2015 roku Szef Urzędu do spraw Cudzoziemców wydał decyzję o odmowie nadania Ani statusu uchodźcy i udzielenia ochrony uzupełniającej. Jej mama Svitlana odwoływała się od tej decyzji, instytucje pozostały jednak nieugięte. W sierpniu 2015 roku Rada do Spraw Uchodźców utrzymała w mocy decyzję szefa UDSC, skazując tym samym Svitlanę i siedmioletnią wówczas Anię na powrót do Ukrainy, gdzie sytuacja polityczna była niestabilna i mogła zagrażać bezpieczeństwu kobiety i jej córki. Mama Ani zaskarżyła jeszcze decyzje urzędów do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten jednak skargę oddalił.
Svitlana postanowiła zaryzykować i w imię dobra swojego dziecka oraz bezpieczeństwa rodziny, została z córką w Polsce. Są tutaj już szósty rok. Większość życia dziewczynki jest związana z Wrocławiem. Ania chodzi do jednej z wrocławskich szkół, jest dobrą uczennicą i koleżanką. Wspiera inne dzieci, które przyjechały do Polski i tak jak ona muszą odnaleźć się w nowym miejscu. Od kilku lat uczęszcza do szkoły tańca. Z występów w konkursach przynosi dyplomy i medale.