Do: Posłowie i posłanki
Stop homofobusom

Projekt ustawy o mowie nienawiści nie obejmuje ścigania homofobusów.
Domagamy się wprowadzenia poprawki, dzięki której problem homofobusów, i innych bannerów z oszczerstwami na temat dyskryminowanych grup społecznych zostanie wreszcie rozwiązany.
Dlaczego ta sprawa jest ważna?
W Polsce funkcjonuje olbrzymia tradycja mowy nienawiści opartej właśnie na fałszywych informacjach, a nie na bezpośredniej zniewadze. Przykładem historycznym mogą być tu rozpowszechniane niegdyś fałszywe twierdzenia, jakoby Żydzi mieli porywać dzieci, by pozyskać z nich krew na macę. Dziś - równie fałszywie i bezpodstawnie - regularnie zarzuca się społeczności LGBT+ jakoby byli pedofilami.
Ściganie treści typu „Geje to pedofile” jest możliwe na zasadach zniewagi, jeśli przyjąć, że „pedofil” funkcjonuje tu na takiej samej zasadzie jak inne powszechnie stosowane obraźliwe słowa, typu „debil”, „idiota”. Jednakże - istnieją realne wątpliwości, czy organy państwowe faktycznie się na to zdecydują (mogą zasłaniać się właśnie brakiem odpowiednika art. 212), a także - czy to będzie także możliwe w przypadku bardziej wyrafinowanych wypowiedzi, których forma będzie ugrzeczniona, ale przekaz równie fałszywy i szkodliwy.
Jednocześnie - bez systemowego ścigania takich treści - problem mowy nienawiści w Polsce nie zostanie rozwiązany. Podstawowe założenia proponowanej przez rząd regulacji - nie zostaną spełnione.
Ściganie takich przestępstw w trybie prywatnoskargowym na dużą, efektywną skalę nie jest zwyczajnie możliwe - osoby bezpośrednio dotknięte zwykle spotykają się na tyle często z dyskryminacją, że nie są w stanie zwalczać każdego jednostkowego przypadku w sądach; a organizacje społeczne LGBT+ także nie mają zasobów pozwalających, by systemowo zastępować prokuraturę w tego rodzaju działaniach. W związku z tym - nie działa też efekt odstraszania, bo osoby dopuszczające się takich pomówień spodziewają się, że w praktyce nikt ich do odpowiedzialności nie pociągnie.
Proponowane przez rząd ściganie przez prokuratora - jeśli uzna za konieczne dla zachowania porządku społecznego - także nie jest skutecznym rozwiązaniem. Przede wszystkim, ten tryb został stworzony do ścigania przestępstw w sytuacjach wyjątkowych, i nie służy do ścigania masowego, nie tworzy efektu odstraszania. Jak pokazują ostatnie lata, jest też całkowicie zależne od tego, jakie nastawienie wobec mniejszości ma prokurator generalny. Faktycznie - z homofobusami sprawy sądowe wygrały organizacje społeczne, a prokuratura nie podjęła walki.
Sprzeciw budzi także fakt, że nawet w przypadku ścigania prokuratorskiego, jeśli dane zniesławienie zostało dokonane publicznie, np. na proteście, ale nie stricte za pomocą środków masowego komunikowania - to nie jest obarczone sankcją pozbawienia wolności. Tworzy to absurdalną sytuację, gdzie za tabliczkę z hasłem „Geje to debile” grozić będzie pozbawienie wolności do lat 2, a za tabliczkę z hasłem „Geje gwałcą dzieci” tylko ograniczenie wolności - podczas gdy ta druga ma znacznie bardziej szkodliwe skutki społeczne.
Często to właśnie fałszywe informacje, a nie jawne wezwania do nienawiści, przekładają się bezpośrednio na ataki fizyczne na osoby LGBT+ na ulicach.
W sytuacji, gdy osoby słyszą pomówienia, jakoby osoby LGBT+ miały gwałcić dzieci - naturalne jest, że chcą te dzieci przed nimi bronić. Zwykle przyczyną nienawiści wobec obcych jest właśnie brak wiedzy i brak poczucia bezpieczeństwa - potęgowane przez fałszywe informacje o zagrożeniu - i jest to wystarczający wyzwalacz do przemocy, jawne wezwania nie są do tego konieczne. Żeby tej nienawiści i przemocy zapobiec - konieczna jest rzetelna edukacja, ale także - powstrzymanie rozpowszechniania fałszywych informacji, które niestety rozchodzą się w społeczeństwie znacznie łatwiej i szybciej niż informacje prawdziwe.